literature

Smoczy Jezdzcy cz. 8

Deviation Actions

Levy2001's avatar
By
Published:
411 Views

Literature Text

Rozdział Vlll

- Wiesz, ciągle zastanawiam się o mojej przeszłości. Nie miałem zbyt sielskiego dzieciństwa. Jednak dzięki temu dowiedziałem się wiele o smokach – Jamie zaczynał swoją opowieści, podczas gdy Jake wsłuchiwał się uważnie w jego słowa. Był bardzo ciekaw, co działo się w przeszłości Jamie'ego.

- Urodziłem się w Nowym Yorku. Mieszkałem z rodzicami, Samantą i Barney'em w małym domku na przedmieściach. Nie byliśmy zbyt bogaci, ale to co mieliśmy nam wystarczało. Pewnego dnia zdarzyło się coś, o czym nie zapomnę do końca życia. Na początku w ogóle w to nie wierzyłem. Tak jak każdy.

To był sierpień. Końcówka lata. Miałem 7 lat. Kończyliśmy obiad, gdy dach w naszym domu zaczął lekko drżeć. Pomyślałem, że to chwilowe, ale trzęsienie nie ustawało. W końcu dach został zerwany, a coś wystawiło łeb przez dziurę, która powstała. Nie wierzyłem własnym oczom.

To był smok. Taki jak Meteo, jednak czymś się różnił. W jego oczach widać było rządzę krwi. Rządze niszczenia, rządze mordu. Miał obnażone kły i warczał na mnie i moich rodziców. Na nim siedziało okropne stworzenie. To z pewnością nie był człowiek. Na czubku głowy posiadał ogromne i zakręcone rogi, jak u kozła. Jego twarzy nie da się opisać. Była tak szpetna, cała w bliznach, kolcach i bąblach, tak pełna nienawiści i pogardy. Jego oczy były białe i puste w środku, jak nicość, a usta wykrzywione w złowrogim uśmiechu. Zęby miał długie i żółte, a ciało umięśnione, całe w tatuażach. Na jego piersi widniało coś w rodzaju herbu. Na dłonie założył rękawice, jednak i tak ostre pazury je przebijały. Jego nogi były zasłonięte czymś podobnym do zbroi. Rodzice wtedy wykrzyknęli jego imię. Trudno je było zapomnieć… - Jamie na chwilę przystanął i złapał oddech. Jake wiedział, o jakie imię chodziło. Wymówił je po cichu wraz ze swym przyjacielem.

- Ashiar… - Jake połknął ślinę. Teraz, po tym, jak Jamie go opisał, jego obawy wzrosły. Przestał myśleć, że walka z demonem będzie prostu. Co więcej, zaczął się bać, że przegra. Że Ashiar wszystkich zabije.

- Ashiar zaczął wrzeszczeć coś do moich rodziców. Ja tego nie słyszałem, bo mama kazała mi się schować. Smok i demon wylądowali. Wtedy zobaczyłem, że Ashiar znacznie przewyższa moich rodziców. Miał jakieś trzy metry. To było chwila. Wręcz kilka sekund. Wyciągnął miecz i zrobił to, czego zawsze się bałem. Zabił ich. Mamę i tatę… - z kąciku oczu Jamie'ego zaczęły lecieć łzy. Chłopak otarł je ręką i zaczął mówić dalej.

- Mnie widocznie nie zauważył, bo zaraz potem wsiadł na swojego smoka i odleciał. Potem znalazła mnie straż pożarna. Trafiłem do domu dziecka. Każdy myślał, że miałem jakieś omamy. Mówili, że rodzice zginęli w nieszczęśliwym wypadku. Zupełnie nikt mi nie wierzył.
Dom dziecka był okropny. Nigdy nie zastąpił mi prawdziwej rodziny. Czekałem tylko, aż ktoś mnie adoptuje. Jedyna pamiątka, jaka została mi po mamie i tacie, to stare zdjęcie. Jedyne, które się zachowało. Całe dnie spędzałem płacząc i leżąc w kącie. Aż stało się coś niezwykłego w moje jedenaste urodziny.

Do domu dziecka przyszedł wysoki, tęgi mężczyzna. Nigdy nie zapomnę, jak był ubrany. To był chyba najdziwniejszy strój świata.

Założył na siebie jaskrawo różową koszulę, a na to zieloną marynarkę w czerwone pasy. Niebieski pasek zupełnie nie pasował do hawajskich szortów. Na nogach miał białe podkolanówki, a na stopach japonki. Słomiany kapelusz zasłaniał mu twarz.

Miał na imię Stark. Stark Kindley. Zaważył mnie. Przez chwilę rozmawiał z dyrektorką. Po tej konwersacji ona poprosiła mnie do swojego gabinetu. Stark już tam był. Dyrektorka nas zostawiła. Pomyślałem, że to mój szczęśliwy dzień. Nareszcie ktoś chciał mnie adoptować. Okazało się, że nie tylko.

Stark nie czekał. Od razu zapytał, czy to, co widziałem przed śmiercią rodziców jest prawdą. Przytaknąłem. Właśnie on mi o wszystkim opowiedział. O Jeźdźcach. Sam nim był. Gdy wychodziliśmy z gabinetu wiedziałem, że ten człowiek zmieni moje życie. Wypełnił wszystkie papiery i wziął mnie pod swoje skrzydła. Miał Europejskiego Pływaka. Najlepszego smoka wodnego na świecie. Nazywał się Karash. W odróżnieniu od Creap'a, Karash miał skrzydła i świetnie latał, a też nurkował. Stark nauczył mnie wszystkiego. Zaraził mnie miłością do smoków wody. Po kilku miesiącach sam dostałem swojego Creap'a. Minął rok, a ja ze Starkiem byliśmy jak najlepsi przyjaciele. Do czasu.

Mówi się, że historia lubi się powtarzać. Owszem. Znowu spotkałem Ashiara. I on znowu odebrał mi rodzinę. Stark i Karash walczyli zacięcie, ale przegrali. Ja uciekłem, jak tchórz. Nadal nie mogę sobie tego wybaczyć. Zostałem ostatnim Jeźdźcem. Zacząłem nieuczciwie zarabiać na życie. Kradłem, co się dało. Aż poznałem Alexa. Potem Charlie, Lindsey i Will'a. Zostaliśmy kuplami. Paczką. Drużyną. Od tego wszystkiego minęło prawie osiem lat. Teraz poznałem Ciebie – Jamie zakończył i uśmiechnął się do Jake'a. On odwzajemnił uśmiech, ale zaraz potem zapytał:

- Czy ktoś jeszcze o tym wie?

- Tylko Alex. Wiesz już, skąd wiem trochę o smokach ciemności. Stark powiedział mi, że rodzice też byli Jeźdźcami – Jamie nagle wstał. Zaczął zbliżać się w stronę lasu.

- Słyszysz? – zapytał.

- Tak. Jakby toczyła się jakaś walka. Ten dźwięk dobiega z naszego obozu – odpowiedział Jake. Chłopak, Jamie oraz ich smoki ruszyli w stronę lasu.
Suprise!

:la: :la: :la:
© 2012 - 2024 Levy2001
Comments26
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
Reziii's avatar
jak to wciąga o-o